Koncepcje restrukturyzacji i konsolidacji polskiego przemysłu obronnego powstały pod wpływem światowych tendencji w przemyśle zbrojeniowym ostatnich lat. Konsolidacja musi wyprzedzać nieuniknione włączenia się polskiego przemysłu w międzynarodowe struktury współpracy gospodarczej, m.in. w obszarze kontrolowanym przez Europejską Agencję Obrony (EDA). Na razie jednak decydenci polityczni zrobili niewiele, by polskie przedsiębiorstwa dorównywały zagranicznym konkurentom, a potencjał rodzimej obronności odpowiadał potencjałowi innych podobnej wielkości państw Unii Europejskiej i NATO.
Obecnie największą słabością procesu przekształceń polskiej zbrojeniówki jest brak integracji systemu zarządzania sferą gospodarczego zaplecza systemu bezpieczeństwa narodowego w Urząd ds. Uzbrojenia, od lat postulowanego przez Polskie Lobby Przemysłowe. Nie ma nawet ministra odpowiedzialnego za nadzorowanie realizacji programu konsolidacji, a między resortami – Ministerstwem Obrony Narodowej a Ministerstwem Skarbu Państwa, czy Ministerstwem Gospodarki – dochodzi do różnicy zdań i ciągłych sporów. Ustanowienie takiego nadzoru jest bardzo wskazane w końcowej fazie realizacji programu konsolidacji, przypadającej na lata 2010 – 2012.
Czego brakuje w prowadzonych procesach restrukturyzacyjnych?
– Konsolidacji drogą ustawową w modelu koncernowym. Realizowanie etapami konsolidacji kapitałowej dziesiątek spółek, którą można przeprowadzić na gruncie kodeksu handlowego, nie odpowiada potrzebom wzmocnienia rynkowej elastyczności sektora i nie wniesie istotnych zmian w wadliwe mechanizmy zarządzania, poza ograniczeniem finansowej samodzielności spółek zależnych. Dla powodzenia sanacji przemysłu obronnego, koncentracja kapitałowa ma drugorzędne znaczenie. PLP już kilka lat temu mówiło o polskim koncernie zbrojeniowym, a nie o kapitałowo zintegrowanym holdingu.
Istotne jest elastyczne współdziałanie potencjału naukowo-badawczego i produkcyjnego, koncentracja sił i środków na najbardziej obiecujących kierunkach rozwoju i perspektywicznych potencjalnych zamówieniach. Tymczasem dalej utrzymywanych jest wiele spółek, które przy deklarowanym narodowym charakterze przedsięwzięcia, są tworem sztucznym i przez rzeczywisty brak wielu wspólników naruszają istotę spółki jako takiej. Uważamy, że na obecnym etapie przekształceń sens ma jedynie tworzenie spółek z podmiotami zagranicznymi w formie Joint Venture, przy zachowaniu osobowości prawnej podmiotów polskich.
– Brak wyznaczenia odpowiedniej roli MON w zakresie nadzoru oraz odpowiedzialności za politykę wobec przemysłu zbrojeniowego – doskonały jest tu przykład roli tego ministerstwa w okresie II RP, któremu wtedy podporządkowany był cały polski przemysł zbrojeniowy. Uważamy, że także obecnie narodowy koncern zbrojeniowy powinien pozostawać pod nadzorem Ministerstwa Obrony Narodowej. Za bardzo szkodliwe dla polskiej racji stanu i wręcz niebezpieczne uważamy zamiary podporządkowania skonsolidowanego koncernu Agencji Rozwoju Przemysłu (a takie pomysły się pojawiają), która niedawno sprzedała zagranicznym podmiotom dwie najważniejsze polskie wytwórnie finalnej produkcji lotniczej – PZL w Mielcu i WSK PZL Świdnik, oraz walnie przyczyniła się do zniszczenia większości potencjału produkcyjnego polskiego przemysłu stoczniowego.
– Brak własnej, wewnętrznej profesjonalnej obsługi handlu w przemyśle obronnym i perspektyw na taką rzetelną obsługę. Spółki PHZ Cenzin i Cenrex – wchodzące w skład Bumaru, prowadzą działalność konkurencyjną dla przemysłu w zakresie importu uzbrojenia. Posiadane przez nie informacje o cenach i wadach rodzimych produktów mogą w tej sytuacji zostać pozyskane przez konkurentów, zabiegających o import do Polski ich wyrobów.
– Systematyczne zastawianie akcji spółek zależnych przez Bumar, a także przejmowanie ich przez ARP. Przykłademmoże być kredyt Bumaru w zagranicznym banku w wysokości 18 mln dolarów pod zastaw aż 80% akcji CNPEP Radwar S.A. , wartych rynkowo co najmniej miliard złotych, co grozi przejęciem kontroli nad tymi akcjami przez zagraniczne podmioty.
– Brak konsolidacji z przemysłem jednostek badawczo rozwojowych i biur konstrukcyjno-technologicznych. Szczególnie wskazane jest realizowanie – w oparciu o skoncentrowane środki – trafnie zdefiniowanych kilku dużych programów badawczo-rozwojowych, opartych na przełomowych technologiach, uwzględniających przyszłe rynki zbytu.
– Brak zapewniającej bezpieczeństwo i sensownej ekonomicznie koncepcji eksploatacji sprzętu i uzbrojenia przez wojsko, przy narastającym wsparciu eksploatacyjnym ze strony zagranicznych producentów. W czasie pokoju (czyli także obecnie) powoduje to znaczny wzrost kosztów w stosunku do cen oferentów krajowych, a w sytuacjach kryzysowych może oznaczać zerwanie kontraktów lub stawianie jeszcze bardziej wygórowanych wymagań cenowych. W tym samym czasie nie otrzymują kontraktów obsługowych i modernizacyjnych wojskowe zakłady produkcyjno-remontowe, podległe MON.
– Brak należytej osłony kontrwywiadowczej dla przekształceń polskiego przemysłu obronnego, ułatwiający działania lobbingowe przeciw wybranym menadżerom i spółkom, a także promowanie rozwiązań zagranicznych, niekorzystnych dla interesu Polski. W ostatnich latach zdarzyło się co najmniej kilka podobnych przypadków. Przykładem może być zakup niepotrzebnych Siłom Zbrojnym samolotów M28 za cenę przekraczającą trzykrotnie ich wartość rynkową i wypłacenie wysokiej zaliczki – przy braku pieniędzy na kontrakty realizowane przez dostawców krajowych. Co więcej, lobbyści zagraniczni zajmują ważne stanowiska w resortach związanych z polską obronnością.
– Brak zapewnienia trwałości narodowego charakteru polskiego przemysłu zbrojeniowego. Dążenie Ministerstwa Skarbu Państwa do wprowadzenia kluczowych spółek (Bumar) na giełdę nie daje trwałości kontroli przy istocie akcyjności, czyli dopuszczenia do publicznego obrotu akcjami. Nie zmienią tego koncepcje złotych akcji, a kolejne ekipy władzy w ramach istoty akcyjności mogą uzyskać odpowiednie uprawnienia interpretacyjne do sprzedaży przedsiębiorstw branży. Obrót udziałami spółek bywa prowadzony w złej wierze i przy udziale dobrze ukrytej korupcji.
Pozyskanie kapitału i technologii najkorzystniej z punktu widzenia bezpieczeństwa ekonomicznego i ze względów ekonomicznych realizować można w formie przedsięwzięć Joint Venture, bo taka umowa określa trwale warunki wejścia obcego podmiotu i zabezpiecza polskie interesy. W JV strony powinny wnosić do spółki nieruchomości, projekty i licencje na wyroby, technologie i urządzenia potrzebne do wytwarzania produktów, czy markę, a całość powinna zmierzać do podjęcia określonej produkcji, a nie do przejęcia rodzimego rynku.
– Zamierzenia Bumaru można ocenić jako standardowe: restrukturyzacja, przekształcenia kapitałowe i wejście na giełdę, co nie przystaje do potrzeb planowej konsolidacji. Cechuje jepodejście etatystyczne – zamiast redukcji zatrudnienia w centrali, następuje rozbudowa struktur, co skutkuje bałaganem i paraliżem decyzyjnym. Tymczasem struktura zarządzająca skonsolidowaną grupą powinna wynikać z jej celów i zadań określonych przede wszystkim przez szacowaną wielkość zamówień MON w ciągu najbliższych kilkunastu lat oraz możliwości eksportowe. Struktura ta powinna być służebna wobec spółek zależnych, a nie rozrastać się nad nimi – często dublując działania podejmowane w spółkach zależnych i wydłużając obieg środków finansowych. Wprowadzane do organizacji dywizje – jako dobrowolne konsorcja spółek, bez osobowości prawnej – w obecnym kształcie nie wnoszą żadnych korzyści do procesu wzmacniania sektora. Pogłębiają tylko bałagan. Może to być przygotowaniem do konsolidacji kapitałowej, a za tym rozbudowania struktury zarządzania, co pogorszy operatywność spółki.
Na obecnym etapie znacznie więcej można uzyskać konsolidacją w formie unii personalnej. Nowatorskie niewątpliwie jest powołanie na szefa jednej z dywizji dobrego menadżera, będącego szefem jednej ze spółek zależnych, ale nową jakość w obecnej strukturze formalnej uzyskano by, gdyby został on jednocześnie prezesem kilku (najlepiej wszystkich) spółek dywizji.
– Niezgodna z Kodeksem Spółek Handlowych jest próba ingerowania w działalność zarządów spółek zależnych Bumaru przez komitety sterujące zarządzaniem procesem restrukturyzacji. Oznacza to bowiem brak odpowiedzialności przy możliwości przekazywania obowiązujących zarządy wytycznych. Integracja w takim modelu ignoruje fakt suwerenności kodeksowej zarządu spółki i naraża na odpowiedzialność prawną za działania spółki dominującej na szkodę spółki zależnej, na przykład poprzez kontrolę nad nieruchomościami, czy prawami do wybranych, atrakcyjnych produktów. Sytuacja taka może być wykorzystywana przez zarządy będące w porozumieniu ze związkami, a w konflikcie z kierownictwem Bumaru. Przyszłe akcje pracownicze mogą rozszerzyć pole takich zaskarżeń.
– Brakuje efektywnych rozwiązań zarządzania kluczową dla przyszłości polskiego przemysłu obronnego strukturą, jaką jest Grupa Bumar. W holdingowej strukturze funkcje władcze spółka dominująca może realizować legalnie i formalnie tylko przez zmiany personalne w zarządach spółek zależnych. To zaś prowadzi do wprowadzania do nich osób nieprzygotowanych do zarządzania tą specyficzną dziedziną gospodarki (np. Bumar-Łabędy). Taki proces można obserwować w Bumarze już kolejny rok. Efektem jest mało efektywne i elastyczne zarządzanie w warunkach agresywnej konkurencji międzynarodowej.
Podsumowując:
W ramach dotychczasowych działań w polskim przemyśle obronnym od lat obserwujemy brak perspektywicznych zamówień, rosnącą lukę technologiczną i postępujące zwolnienia pracowników, w tym wyszkolonych przez lata unikatowych fachowców.
Wiele wskazuje na to, że obecnie prowadzona holdingowa koncentracja kapitałowa w połączeniu z udziałem w przedsięwzięciach EDA, zamiast konsolidacji pilotowanej przez Radę Ministrów RP, najlepiej w oparciu o specjalną ustawę, w perspektywie będzie krokiem do likwidacji przemysłu obronnego w Polsce, co prowadzić też będzie do istotnej redukcji potencjału polskich Sił Zbrojnych. Kryzys już wymusił największe cięcia w historii dwóch ostatnich dekad funkcjonowania MON. Zadania likwidowanej armii przejmą za nasze pieniądze inni partnerzy NATO lub przedsiębiorstwa komercyjne, co może okazać się końcem suwerenności Polski. Czas zatem najwyższy, aby instytucje rządowe ponownie zajęły się problemem restrukturyzacji i konsolidacji polskiego przemysłu zbrojeniowego w interesie przyszłego bezpieczeństwa narodowego.
Warszawa, luty 2010 r.